¦wiêty Wawrzyniec- patron ko¶cio³a w Wachowie
¦wiêty Wawrzyniec, rodem Hiszpan z Huesca, syn Arencyusza i Pacyencyi, ju¿ za m³odych lat przyby³ do Rzymu i nienagannym ¿yciem swym zjedna³ sobie powszechne powa¿anie. Otrzyma³ tu znakomite wykszta³cenie religijne pod kierunkiem Sykstusa, który, wyniesiony na Stolicê Piotrow±, wy¶wiêci³ m³odego Wawrzyñca na diakona; poruczy³ mu pieczê nad maj±tkiem ko¶cielnym i nad ubogimi. W roku 257 wszcz±³ cesarz Walerian srogie prze¶ladowanie chrze¶cijan; rozporz±dzi³, aby przede wszystkim ofiar± padali biskupi i kap³ani, bo spodziewa³ siê przez usuniêcie pasterzy ³atwiej z³amaæ sta³o¶æ ludu chrze¶cijañskiego. Pierwsz± te¿ prawie ofiar± po¶cigu by³ papie¿ Sykstus. Wawrzyniec widz±c, ¿e siepacze wiod± Sykstusa do wiêzienia mamertyñskiego, przybieg³ do niego i zawo³a³: »Dok±d idziesz, ojcze, bez syna? Kap³anie ¶wiêty, dok±d spieszysz bez swego diakona? Wszak ¿e¶ nigdy ofiary nie sprawowa³ bez swego s³ugi? Czym, ojcze, straci³em twoje upodobanie? Czy¶ uzna³, i niegodnym ciebie i ¶wiêtej s³u¿by? Do¶wiadcz teraz, czy godnego wybra³e¶ s³ugê, zlecaj±c mi rozdzielanie Krwi Pañskiej! Je¶li¶my wspólnie Sakramenty ¶w. rozdzielali, dlaczego¿ tak¿e krwi wspólnie dla imienia Chrystusowego rozlaæ nie mamy? Niech poznaj± mistrza po uczniu? Abraham ofiarowa³ syna swego, Piotr Szczepana, ty, ojcze, mnie wpierw ofiaruj; a gdy poznasz, ¿e nie zawiod³e¶ siê na mnie, sam te¿ siêgniesz po koronê mêczeñsk±. Odpowiedzia³ mu papie¿; »Nie opuszczam ciê ani odstêpujê, synu mój, ale na wiêksze mêki ciebie zostawiam; ja jako starzec mniejsz± wygram bitwê, lecz ty m³ody chwalebniejsze masz odnie¶æ zwyciêstwo. Nie p³acz, pójdziesz, lewito, dnia trzeciego za kap³anem. Nie potrzeba ci obecno¶ci mojej jakoby ku pomocy; zostawi³ Eliasz Elizeusza, wszak¿e mu si³y nie uj±³. Id¼ tymczasem i rozporz±d¼ powierzonymi ci skarbami ko¶cio³a. Wawrzyniec, uradowany przepowiedni± Ojca ¶wiêtego, ¿e za trzy dni dane mu bêdzie umrzeæ dla Chrystusa, ubezpieczy³ czym prêdzej sprzêty ko¶cielne i szaty kap³añskie przed zach³anno¶ci± pogan, a pieni±dze zebrane ku wspieraniu ubogich rozda³ pomiêdzy biednych kap³anów i wiernych. Upomina³ przy tym zgromadzonych po ró¿nych domach lub podziemiach czyli katakumbach chrze¶cijan, by mimo ¶mierci papie¿a mê¿nie trwali w wierze ¶wiêtej, i na dowód prawdziwej mi³o¶ci i pokory umywa³ wszystkim nogi. Kiedy nazajutrz prowadzono Sykstusa na ¶mieræ mêczeñsk±, przyst±pi³ doñ ¶wiêty diakon i rzek³: >Nie opuszczaj mnie, ojcze, bo skarby, które mi poleci³e¶, ju¿em rozda³<. Pocieszy³ go papie¿ jak dnia poprzedniego; wkrótce potem umar³ pod mieczem kata za sprawê Chrystusow± r. 258. Tymczasem ¿o³nierze, co Sykstusa byli na ¶mieræ wiedli, pos³yszawszy z ust Wawrzyñca o skarbach, donie¶li o tym cesarzowi, który równie chciwy zysku jak krwi chrze¶cijan, kaza³ ¶wiêtego diakona natychmiast uwiêziæ. Oddano go pod dozór Hipolita. Pomiêdzy z³oczyñcami, z którymi Wawrzyniec w celi wiêziennej by³ zamkniêty, znajdowa³ siê niejaki Lucylus, poganin. Tak gor±ce ³zy wylewa³ nad uwiêzieniem swoim, ¿e wzrok utraci³. Wawrzyniec lito¶ci± zdjêty radzi³ mu, by uwierzy³ w Jezusa, Syna Bo¿ego, i chrzest przyj±³, a moc± Bo¿± minie jego ¶lepota. Us³ucha³ go Lucylus, poprosi³ o chrzest ¶wiêty i odzyska³ wzrok stracony. Ten cud tak poruszy³ Hipolita, ¿e sam wraz z domownikami swoimi kaza³ siê ochrzciæ. Dnia nastêpnego mia³ stan±æ Wawrzyniec przed s±dem namiestnika cesarskiego. Kiedy Hipolit to mu oznajmi³, rzek³ ucieszony wyznawca Chrystusowy: »Pójd¼my, albowiem mnie i tobie zgotowano chwalebn± koronê. Na pytanie namiestnika, kim jest i sk±d pochodzi, wyzna³ ¶mia³o: »Jestem chrze¶cijaninem, a pochodzê z kraju hiszpañskiego. Na dalsze nalegania, a¿eby wyda³ skarby ko¶cielne, prosi³ o dwa lub trzy dni odw³oki. Namiestnik rad tej niespodziewanej odpowiedzi u¿yczy³ mu chêtnie ¿±danego czasu; przyda³ wszak¿e ¶wiêtemu diakonowi do boku Hipolita z obawy, aby nie uciek³. A nasz ¦wiêty có¿ robi? Gromadzi w domu Hipolita biedne wdowy, ubogich, chromych i ¶lepych. Dnia trzeciego stawi³ siê namiestnikowi, a zapytany znowu o skarby, wprowadzi³ ów wielki orszak ubogich i rzek³: Oto nasze skarby, nasze per³y i drogie kamienie. Kto tym ulubieñcom naszym dobrze ¶wiadczy, odbierze z lichwa zap³atê w niebie.« Namiestnik w¶ciek³y, ¿e tak siê zawiód³ na mê¿u ¶wiêtym, postanowi³ krwaw± zemstê; obieca³ atoli uwolniæ go od kary ¶mierci, je¶li z³o¿y ofiarê bogom. Wawrzyniec z oburzeniem my¶l tê odrzuci³. Wtenczas kaza³ namiestnik, nie ustêpuj±cy w okrucieñstwie cesarzowi, zedrzeæ z mêczennika wszystkie szaty i jako pod³ego niewolnika rózgami tak d³ugo biczowaæ, a¿ ca³e cia³o, ranami pokryte, krwi± sp³ywa³o. Przygotowa³y zbiry potem ³o¿e ¿elazne, p³yty ¿elazne i kule o³owiane oraz inne narzêdzia mêczeñskie; z³o¿ono wszystko przed Wawrzyñcem, by go przestraszyæ.
A on rzek³: »Niczego siê nie obawiam; wam kary wymierzane s± mêczeniem, nam s³aw±. Wasi bogowie na cze¶æ nie zas³uguj±, bo nie s± bogami; nie bêdê im ofiary sk³ada³.« Ledwie to powiedzia³, dopadli go siepacze, rozci±gnêli na torturach, podnie¶li w górê za pomoc± powrozów i bili o³owianymi kulami po ca³ym ciele. Niezaspokojeni bolesnym skatowaniem, przyk³adali do boków ¶w. Wawrzyñca blachy rozpalone.
¦wiêty mêczennik nie zachwia³ siê bynajmniej w wierno¶ci ku Jezusowi; oczy ku niebu wzniós³szy, prosi³ Boga o wytrwa³o¶æ. Namiestnik zagrozi³ jeszcze wiêkszymi katuszami, a ¦wiêty mówi³ z jednak± zawsze sta³o¶ci± i si³±: »Czyñ co chcesz; w imiê Jezusa Chrystusa nie bojê siê katowania twego, bo ono przeminie.« Tyran, coraz wiêkszym unosz±c siê gniewem, ka¿e go smagaæ po raz trzeci i to tak okrutnie, ¿e ¦wiêty ju¿ sam mniema³, ¿e ostatnia chwila jego siê zbli¿a. Modli³ siê tedy: »Panie Jezu Chryste, przyjmij ducha mego!« Atoli z nieba rozleg³ siê g³os: »Musisz jeszcze wiêcej cierpieæ, odniesiesz zwyciêstwo daleko ¶wietniejsze.« Lud os³upia³, sêdzia za¶ okrutny zawo³a³: »Rzymianie, s³yszycie, jak to czarci tego bezbo¿nika pocieszaj±? Zobaczymy, kto zwyciê¿y.« I jeszcze raz biæ kaza³ Wawrzyñca. Wtedy to ujrza³ Roman, jeden z ¿o³nierzy obecnych przy wymiarze kar mêczeñskich, nagle anio³a cudnego, który skazañca pociesza³, pot i krew mu ociera³; widokiem tym wzruszony, ¿o³nierz ów siê nawróci³ i chrzest przyj±wszy sam umar³ za wiarê Chrystusow±. Rado¶æ promienia³a na obliczu Wawrzyñca.
Namiestnik grozi³, i¿ przez ca³± noc mêczyæ go bêdzie, je¶li bogom ofiary nie z³o¿y, a ¦wiêty odpowiedzia³: »Noc, któr± mi grozisz, bêdzie dla mnie najrado¶niejsz±.« Na te s³owa siepacze usta mêczennika kaleczyli kamieniami, aby go zmusiæ do milczenia i zapobiec rzekomemu blu¼nierstwu wobec bo¿ków.
Wtr±cony w koñcu do wiêzienia, ze ¶witem dnia, na nowe gotowa³ siê Wawrzyniec cierpienia. Rozkaza³ bowiem namiestnik, by pod ³o¿em ¿elaznym rozpalono ogieñ z ¿arz±cych siê wêgli; na kratach spocz±³ Wawrzyniec, aby znosiæ mêki wolnego przypalania cia³a. Le¿a³ pewien czas zupe³nie cicho i spokojnie na ³o¿u swym jak gdyby na kwiatach, wo³aj±c tylko od czasu do czasu: »Przyjmij Panie tê ofiarê na s³odk± wonno¶æ!« Na obliczu jego ja¶nia³a weso³o¶æ. »Dziêkujê Ci Panie Jezu, mówi³, ¿e¶ mnie wzmocniæ raczy³. Zwróciwszy siê po chwili do namiestnika, rzek³: »Patrz, przypali³e¶ ju¿ jedn± stronê cia³a mego, obróæ mnie teraz i nasycaj siê mêk± moj±.« Ani na chwilê nie znikn±³ z twarzy mêczennika pogodny wyraz pociechy niebieskiej.
Wielbi³ Boga, ¿e za wiarê ¶wiêt± cierpieæ mu pozwala, a¿ wreszcie spieczony ju¿ niemal okropnym ¿arem, wzniós³ oczy ku niebu i z gor±c± modlitw± na ustach odda³ ducha Zbawicielowi swemu dnia 10. sierpnia r. 258. Wielu z przytomnych, patrz±c na wznios³± ¶mieræ ¶wiêtego mêczennika, uwierzy³o w prawdziwego Boga i chrzest przyjê³o. ¦wiêty Wawrzyniec cieszy siê do dnia dzisiejszego nadzwyczajna czci± Rzymian i wielu narodów, zw³aszcza Hiszpanów. Hiszpania posiada w Escorial najpiêkniejsz± budowê, jak± na cze¶æ tego ¦wiêtego wystawiono, ale i w Rzymie nale¿y ko¶ció³ ¶wiêtego Wawrzyñca do najwspanialszych ¶wi±tyñ wiecznego miasta. W tym ko¶ciele spoczywaj± zw³oki wielkiego papie¿a Piusa IX.
|